„San Quentin, you’ve been livin’ hell to me” - śpiewał w 1969 roku Johnny Cash o największym zakładzie karnym na terenie USA. Nie był jednak jedynym muzykiem, który je odwiedził. Saksofonista Frank Morgan spędził w kalifornijskim więzieniu aż 30 lat.
Te trzy dekady stanowią także czas pomiędzy wydaniem jego dwóch pierwszych albumów. Choć jego ojciec, gitarzysta Stanley Morgan, zyskał sławę koncertując z zespołem The Ink Spots, największy wpływ wywarł na niego legendarny Charlie Parker. Kiedy Frank po raz pierwszy usłyszał, jak gra, gitara poszła w kąt. Szybko zaczęto uważać go za jego następcę. Niestety, żeby sfinansować swoje kosztowne uzależnienie od heroiny, Morgan zaczął... rabować banki. Naśladując rytm jazzowych improwizacji, reżyser N.C. Heikin opowiada o człowieku, który swoją wirtuozerią najpierw doprowadzał Billie Holiday do płaczu, a po zejściu ze sceny zabierał się za fałszowanie czeków. Jego film nie stanowi jednak kolejnej opowieści „ku przestrodze”. Heikin oddaje pierwszeństwo muzyce - wypowiedzi ekspertów i byłych przyjaciół spina scenami z niezwykłego koncertu upamiętniającego zmarłego w 2007 roku artystę, który zorganizowano właśnie w San Quentin. Można oglądać z zamkniętymi oczami.
KUP BILET: TUTAJ.
Pokaz w ramach: Netia Off Camera 2016.
ZWIASTUN: