Miejscem, które znajduje się dokładnie pomiędzy Stanami Zjednoczonymi a Czarnogórą, jest Berlin. Teza może nieco kontrowersyjna, ale dla Alexa Holdridge’a i Linnei Saasen, występujących tu w potrójnej roli reżyserów, scenarzystów i odtwórców, jak najbardziej uprawniona. Niemiecka stolica staje się bowiem miejscem ponownego spotkania dwójki ludzi, którzy przed kilkoma laty dali sobie tyle miłości, co sprawili nawzajem bólu.
Anderson jest dobrze rokującym, acz niezbyt rozgarniętym filmowcem, który puka właśnie do bram Hollywood, Lina z kolei marzy o karierze tancerki. Berlin z całym swoim artystycznym entourage’em wydaje się być idealnym miejscem, by dać sobie drugą szansę. Miasto staje się tu zresztą kolejnym bohaterem rozpisanego na cztery głosy komediodramatu, bo ważne role odgrywa też para przyjaciół głównego bohatera. „Ich bin ein Berliner” powiedział przed laty w jednym ze swoich przemówień amerykański prezydent John F. Kennedy. Słowa te zresztą powracają w filmie, a i po projekcji wspomni je pewnie niejeden widz.
Pokaz w ramach: PKO Off Camera 2015.