kpb

Przegląd Kina Rumuńskiego

PRZEGLĄD KINA RUMUŃSKIEGO

27 listopada (poniedziałek), godz. 18.30


FILANTROPIA | FILANTROPICA | FILANTROPHY
reż. Nae Caranfil, Rumunia/Francja 2002, 110' 



Nagroda Młodego Jury na Międzynarodowym Festiwalu Filmów o Miłości z Mons (2002);
Nagroda UCIN za najlepszy film (2001)
Nagroda UCIN za najlepszy scenariusz (2001)
Nagroda UCIN za najlepsze kostiumy (2001)

W Bukareszcie naszych czasów, wyjść do miasta w sobotni wieczór z piękną kobietą to, z finansowego punktu widzenia, ryzykowne posunięcie. Ovidiu, skromny profesor liceum, nie mógłby sobie na to pozwolić. A jednak, nie ma nic przeciwko temu, gdyż zakochał się bez opamiętania w Dianie, dwudziestoletniej dziewczynie o zachciankach modelki. W poszukiwaniu źródła dochodów nieco konkretniejszych niż jego marna profesorska pensja, Ovidiu nurkuje w fascynującym i zarazem okrutnym świecie: mafii żebraków...

Mój film traktuje o żebrakach, ale nie należy pojmować tego tak dosłownie, dlatego też zaczyna się od syntagmy „Był sobie pewnego razu.” To film ironiczny, film w duchu Brechta w pewnym sensie, oderwany poniekąd od realiów poprzez baśniową warstwę. Jest inspirowany rzeczywistością, ale to, co widać na ekranie nie jest życiem, jakie prowadzimy z dnia na dzień. - Nae Caranfil

Scenarzysta inteligentny i zręczny, Caranfil wydobywa spod warstwy kurzu obowiązujące komunały, wyciska łzy (śmiechu) z prozy codzienności i nie zapomina ani na chwilę, że Inwencja (nie Imitacja) jest najpewniejszą drogą do Kina dobrej jakości.  - Alex Leo Şerban, Libertatea

 
27 listopada (poniedziałek), godz. 20.30

12:08 NA WSCHÓD OD BUKARESZTU | A FOST SAU N-A FOST | 12:08 EAST OF BUCHAREST
reż. Corneliu Porumboiu, Rumunia 2006, 89' 



Złota Kamera i Nagroda Label Europa Cinema na Festiwalu w Cannes (2006)
Nagroda dla najlepszego filmu w konkursie, dla najlepszego filmu rumuńskiego i Nagroda publiczności na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym Transylwania (TIFF), Cluj-Napoca (2006)
 

Cała Rumunia oglądała transmisję na żywo z tego jak wściekły tłum zmusił dyktatora Ceauşescu do ucieczki z Bukaresztu helikopterem.

W spokojnym miasteczku na wschód od stolicy, 16 lat od tej historycznej daty niejaki Jderescu, gospodarz pewnego programu w lokalnej telewizji zaprosił do studia dwóch gości, by podzielili się wspomnieniami rewolucjonistów. Jeden z nich to Pişcoci, stary emeryt, który pracuje czasami jako Święty Mikołaj, drugi to Mănescu, nauczyciel historii, który właśnie spłacił długi za napitki, wydając na to całą pensję.

Ci troje próbują odpowiedzieć wspólnie na pytanie, które prześladuje ich od 16 lat: czy w ich mieście była czy też nie było rewolucji?
Zbudowana z serii burleskowych epizodów z udziałem tych trzech sympatycznych postaci, ta smutna komedia osiąga punkt kulminacyjny w jednej z najlepszych scen kinematografii rumuńskiej wszechczasów: obłędny talk-show w zakurzonej lokalnej telewizji, z powalającym humorem, a przy tym z nadzwyczajnym efektem realności.

12:08 na wschód od Bukaresztu to wielki mały film o tym, co wybiera się z tak wielkiego wydarzenia jakim jest rewolucja za pośrednictwem tak wielu małych rzeczy, o śmiesznym braku umiejętności wielu z nas do wzniesienia się na wyżyny Historycznego Momentu. - Andrei Gorzo, Dilema veche

Film Corneliu Porumboiu ma wszystko, czego potrzeba, by utrzymać się w salach kinowych poza granicami. Opowieść, humor (każdego rodzaju), grę aktorską, obserwację społeczeństwa, rytm i lokalny koloryt. A przede wszystkim reżyserską zuchwałość, pewność kinematograficznej ekspresji. Była to czy nie była ważna premiera? Ja mówię, że była! – Ioan T. Morar, Academia Caţavencu 


28 listopada (wtorek), godz. 18.30 
     
WŁOSZKI | ITALIENCELE | ITALIAN GIRLS
reż. Napoleon Helmis, Rumunia 2004, 82'



Włoszki to opowieść o dwóch siostrach z Oltenii, jednego z najuboższych regionów Rumunii, które wyjeżdżają nielegalnie na zbiór truskawek do Hiszpanii. Po roku, wracają do domu z zachodnim blichtrem i mówią wszystkim, że pracowały we Włoszech... Prawda jest zupełnie inna.

Film opisuje wstrząsającą sytuację wielu ofiar postkomunistycznych przemian, które są gotowe poświęcić wszystko, by wyzwolić się z nędzy i rozpaczy.

Chciałem opowiedzieć historię wiarygodną, zabawną i poruszającą, a nie tylko zrobić jakiś film. - Napoleon Helmis


28 listopada (wtorek), godz. 20.30

TAK SPĘDZIŁEM KONIEC ŚWIATA | CUM MI-AM PETRECUT SFARSITUL LUNII | THE WAY I SPENT THE END OF THE WORLD
reż. Catalin Mitulescu, Rumunia/Francja 2006, 106' 



Najlepszy film europejski, MFF Sundance (2005)
Najlepsza aktorka, Dorotheea Petre, MFF Cannes (2006)
Nagroda Młodzieży na MFF w Valladolid (2006)


Tak spędziłem koniec świata dzieje się w pewnej dzielnicy na przedmieściach Bukaresztu, w ostatnim roku Złotego Wieku, i jest historią niejakiego Lalalilu, siedmioletniego chłopca, który wyobraża sobie, że wyzwolił nas od Ceauşescu, oraz Ewy, jego starszej siostry, która ma szansę w ten sposób zadecydować o swojej przyszłości.
 
Opowiadając o wydarzeniach, które dzieją się na oczach siedemnastoletniej dziewczynki i jej siedmioletniego brata, Tak spędziłem koniec świata ukazuje pewną mieszaninę smutku i radości, rzeczywistości i marzeń, które kojarzą się z tamtą epoką. Ten film to tragikomedia z domieszką wzniosłości i absurdu. Próbuje przekazać emocje tamtych czasów i przybliżyć widzom na całym świecie obraz tego, co noszą w sobie tysiące młodych rumuńskich emigrantów, którzy próbują znaleźć własne miejsce daleko od kraju. (…) Film jest oparty na moich własnych wspomnieniach, na osobistej nostalgii. Na mojej wierze w ten świat. - Cătălin Mitulescu

Tak spędziłem koniec świata jest dobrze opowiedziana historią o trudnym okresie, przedsięwzięciem wynikające z autentycznego sposobu «odczuwania» komunizmu, bardzo dobrze uchwyconego przez aktorów, reżysera i scenarzystę. Terapeutyczny film o przeszłości. - Anda Cadariu, Bucureştiul cultural 


29 listopada (środa), godz. 18.30

PAPIER BĘDZIE NIEBIESKI | HIRTIA VA FI ALBASTRA | THE PAPER WILL BE BLUE
reż. Radu Muntean, Rumunia 2006, 95'



Specjalne Wyróżnienie Jury i Nagroda CICAE (Confederaţia Internaţională a Cinematografelor de Artă şi Eseu) na Festiwalu Filmowym w Sarajewie (2006)
Nagroda dla najlepszego filmu w ramach drugiej edycji Międzynarodowego Festiwalu Filmowego Eurasia, Antalya (2006)
Nagroda specjalna Jury na Festiwalu Filmowym w Namur (2006)

Bukareszt w nocy z 21 na 22 grudnia 1989. Zmotoryzowany pluton interwencyjny pod dowództwem porucznika Neagu, otrzymuje rozkaz patrolowania podmiejskich dzielnic. Nadajnik radiowy w samochodzie działa z przerwami zaś wiadomości, które są przekazywane pomiędzy jednostkami pancernymi oraz zdawkowa emisja stacji radiowych i telewizyjnych donoszą mgliście o jakichś terrorystach, którzy szturmują państwową telewizję, wprowadzając w błąd członków załogi.

Costi, jeden z dwójki żołnierzy służących w plutonie, uważa, że walka przeciwko zwolennikom Ceauşescu jest obowiązkiem każdego Rumuna. Spiera się w tej kwestii z porucznikiem Neagu i korzystając z zamieszek ucieka, by walczyć w gmachu Telewizji. Żołnierz  dociera jednak do pobliskiej willi, gdzie przez pomyłkę zostaje wzięty za terrorystę i aresztowany przez grupę cywilów i wojskowych broniących budynku, podczas gdy reszta plutonu wyrusza na utopijną i ryzykowną misję odbicia Costiego.

Papier będzie niebieski nie oferuje historycznej perspektywy w rodzaju History Channel, ale proponuje odświeżenie emocji tamtych dni z perspektywy drobnych aktorów ówczesnych wydarzeń. Jest to historia utraty niewinności pewnej generacji i pewnej ludowej rewolty, która ujawniła w równej mierze to, co było w nas dobre ale i złe. Zarówno duch solidarności, ale także egoizm i zawiść nagromadzone przez dziesięć lat frustracji. - Radu Muntean

Mówicie, że macie dość filmów o Rewolucji? Być może nie widzieliście tego, co trzeba. (…)Papier będzie niebieski to bez wątpienia najbardziej «prawdziwy» film o grudniu ’89 jaki dotychczas nakręcono. - Iulia Blaga, România liberă

Papier będzie niebieski to film robiący wrażenie. Wszyscy aktorzy są doskonali, dialogi naturalne, sytuacje wiarygodne (...). Jest to, nie mam co do tego wątpliwości, najbardziej trafny film o zdarzeniu, które otaczane jest w dalszym ciągu aurą tajemnicy i niedomówień, jak gdyby noc z 21 na 22 trwała do naszych czasów. - Alex Leo Şerban, Libertatea


29 listopada (środa), godz. 20.30

DZIECI Z DEKRETU | DECRETEII | CHILDREN OF THE DECREE
reż. Florin Iepan, Niemcy/Rumunia 2004, 68' 



W październiku 1966, Nicolae Ceauşescu wydał słynny Dekret nr 770, który zabraniał Rumunkom dokonywania aborcji, pod karą pozbawienia wolności. Jedynie kobiety, które przekroczyły wiek lat 40, albo miały już przynajmniej czworo dzieci miały prawo do przerwania ciąży.

Dokument Florina Iepana opowiada historię tego przerażającego eksperymentu społecznego: przez 23 lata, czas obowiązywania dekretu (który był jednym z trzech pierwszych praw zniesionych natychmiast po rewolucji w grudniu 1989) w Rumunii urodziło się przeszło 2.000.000 niechcianych dzieci, umarło najmniej 10.000 kobiet, ofiar przeprowadzanych potajemnie aborcji.

Społeczeństwo nacjonalistyczno-komunistyczne stworzone przez Ceauşescu, doskonale zrekonstruowane przez reżysera za pomocą zeznań niektórych osób uwikłanych bezpośrednio w zdarzenia, obrazów archiwalnych albo szlagierów z tamtych czasów, jest postrzegane niczym ogromne więzienie, w którym zawodowy sukces kobiet zależy od „produkcji dzieci”, seks staje się zdarzeniem uważnie planowanym, osobnicy bez żadnego przygotowania medycznego stają się w jedną noc „lekarzami”, by zarobić dobre pieniądze kosztem ciężarnych kobiet i tysiące mężczyzn (lekarzy, prokuratorów, milicjantów, agentów Securitate, informatorów), powołanych do sprawowania nadzoru nad życiem intymnym wszystkich kobiet uznanych za płodne.

Mówienie o tym nadzwyczajnym dokumencie (nad którym reżyser pracował prawie sześć lat we współpracy z kilkoma zagranicznymi specjalistami z tej dziedziny), że jest «poruszający» albo «wstrząsający» to o wiele za mało. Dzieci z dekretu to w pierwszej kolejności film, który walczy o to, by nie zapominano i nie popełniano błędów przeszłości. (…) Powinni go obejrzeć wszyscy ci, którzy są/mogliby być rodzicami/dziećmi „dekretników”. Krótko mówiąc, my wszyscy. - Mihai Fulger, Observator cultural 


30 listopada (czwartek), godz. 18.30

ZACHÓD
| OCCIDENT | WEST
reż. Cristian Mungiu, Rumunia 2002, 105'



Nagroda FIPRESCI Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Sofii (2003)
Nagroda Specjalna Jury na Festiwalu w Rennes (2003)
Nagroda dla najlepszego filmu Festiwalu w Annonay (2003)
Nagroda Publiczności na Festiwalu Filmowym w Salonikach (2002)
Wybrany na “Quinzaine des Réalisateurs”, Cannes (2002)


Komedia o rumuńskim świecie stającym twarzą w twarz z mirażem Zachodu, ironiczno-gorzkie spojrzenie na sytuacje niekiedy zabawne, innym razem ośmieszające, najczęściej bez wyjścia, z jakimi borykają się ludzie w dzisiejszej Rumunii. Jednocześnie jest to opowieść o przypadku, o zbiegu wydarzeń, o niespodziankach i o czasie.

Film przedstawia trzy różne historie, które mają miejsce w ciągu tego samego tygodnia, z bohaterami, których ścieżki przecinają się, nakładają, warunkują, najczęściej bez ich woli. Postacie, które są głównymi bohaterami w jednej z historii stają się drugoplanowymi w innych. Pewne sekwencje powtarzają się w przeciągu całego filmu dostarczając za każdym razem nowych szczegółów, które stawiają w nowym świetle zdarzenia już opowiedziane.

Przed ’89, Zachód był dla socjalistycznych Rumunów krainą mlekiem i miodem płynącą skąd spadały do nas od czasu do czasu czekolady Toblerone, dwulitrowa Coca Cola, audycje w radiu Wolna Europa i obcokrajowcy. Wszystko, co w Rumunii szło koślawo, funkcjonowało bezbłędnie na Zachodzie... Po ’89, sprawy się troszkę zróżnicowały, ale w istocie Zachód pozostał tą samą wspaniałą krainą, postrzeganą jako jedyne wyjście dla tych, którzy dotarli do kresu cierpliwości i którzy mówią sobie, że w domu nic się nie zmieni, tak więc pozostaje spróbować szczęścia gdzie indziej. - Cristian Mungiu

Zachód zgromadził w kinowych salach przeszło 35.000 widzów rumuńskich w cztery tygodnie… Wielu krytyków uznało go za najlepszy film rumuński po roku ’90. - Gardianul


30 listopada (czwartek), godz. 20.30 

ŚMIERĆ PANA LAZARESCU
| MOARTEA DOMNULUI LAZARESCU | THE DEATH OF MISTER LAZARESCU
reż. Cristi Puiu, Rumunia 2005, 153' 



Główna Nagroda w sekcji “Un certain regard”, Festiwal w Cannes (2005)
Nagroda Specjalna Jury na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Chicago (2005)
Główna Nagroda Jury na Festiwalu w Kopenhadze (2005)
Nagrody Bayard d’Or dla najlepszego filmu i dla najlepszej aktorki, Luminiţy Gheorghiu na festiwalu w Namur (2005)
Nagroda Głowna na Festiwalu Filmowym w Trieście (2006)

63-letni starzec, pan Lăzărescu mieszka w bloku wraz z trzema kotami. Jego żona umarła a córka wyemigrowała do Kanady. Pewnego dnia poczuł się źle i wzywa pogotowie. Zanim przyjedzie karetka, prosi o pomoc sąsiadów. Nieco później, zbadawszy go i podejrzewając raka okrężnicy, lekarz postanawia umieścić go w szpitalu. W szpitalu stają jednak na przeszkodzie inne priorytety i starzec, wzięty za alkoholika, zostaje odesłany do innego szpitala, potem do kolejnego...
Coś, co na początku zdawało się zwykłą formalnością – zbadanie i wzięcie na obserwację medyczną pewnego starca, który wymiotował i narzeka na bóle głowy – przekształca się w nieustający koszmar.

Śmierć Pana Lăzărescu nie jest filmem o pacjencie w agonii, który kończy na ulicy z winy lekarzy. Nie jest to również film o systemie służby zdrowia w Rumunii. Śmierć Pana Lăzărescu opowiada historię pewnego człowieka, który umiera i jest to jakaś "wersja jego końca", taka, jaką wylosował. W tym przypadku tak wygląda koniec. Pan Lăzărescu nie jest ofiarą przeznaczenia. W swoim życiu dokonał pewnych wyborów i jego koniec jest w zgodzie z tymi wyborami. W chwili własnego odejścia, pan Lăzărescu jest otoczony obojętnością innych ludzi i własną samotnością. - Cristi Puiu

W swojej delikatności, tkliwości, Śmierć Pana Lăzărescu jest filmem brutalnym. Jest wszystkim, co może być bliżej tragizmu, w świecie pozbawionym wzniosłości. Nie jest to tragizm wielkich wojowników, specjalnych wydań wiadomości, lecz tragizm banalności codziennego życia bez innego znaczenia niż śmierć sama w sobie. - Iulia Popovici, Observator cultural

Śmierć Pana Lăzărescu jest wielkim filmem. Jest on wielki przez intencje, które bierze na siebie oraz przez sposób w jaki doprowadza do ich wypełnienia. Jest wielki poprzez fakt, że pokazuje nam to, co chcieli powiedzieć nam ci naiwni, którzy mieli nadzieję, że film okaże się najważniejszą ze sztuk, taką która jest w stanie najpełniej ująć i naświetlić dostrzegalny świat - sprawić, by zaczął się spowiadać. (...). Istnieje kategoria wielkich filmów, które mają coś innego: szczególną czystość, niemal nienaturalną; zdają się pokazywać nam czym mogłoby być kino. Śmierć Pana Lăzărescu jest wielkim filmem w tym właśnie znaczeniu. - Andrei Gorzo, Dilema veche